Komentarze: 1
Co tu wiele pisac, na techniawce bylo zajefajnie. Na poczatku nic na to nie wskazywalo, DJ puszczal jakas muze sprzed 100 lat, wszyscy tylko pili albo gadali. Ja tam sie Zajawki napilam (odjechany drink, ktory ma chyba ze 100% :)) i bylo OK. Pozniej DJ zaczal nadawac normalna muze, wiec w koncu mozna bylo tanczyc. Ja tam tanczyc nie potrafie, probuje sie tego nauczyc z teledyskow, ale nie za bardzo mi to wychodzi :( No i jeszcze wczoraj wyskoczyl mi pryszcz!!! Uzylam chyba kilograma korektora, ale pewnie i tak bylo widac :( Mialam za to na sobie wydekoltowana bluzeczke, ze klienci i tak kierowali swoj wzrok gdzie indziej :) Ale do rzeczy. Tanczylam z Romanem, ktory na techniawke przyszedl tylko dlatego, ze mu kazalam, wogole koles nie czail klimatu i szybko sie ulotnil. No to kolysalam bioderkami wraz z moim skladem (a dokladniej Anka, Pomarancza i Mloda), az tu nagla patrze, a przede mna FAJFUS! Super wygladal, z tymi swoimi blond wloskami na zel i odjechanymi srebrnymi adidasami. A jakie mial oczy! Dlaczego nigdy wczesniej nie zauwazylam jego slicznych, niebieskich oczek??? Boze, jaki on byl wtedy piekny! Krecilam sie troche wokol niego, usmiechalam od czasu do czasu, az w koncu zajarzyl, o co biega. Zaczelismy tanczyc ze soba, najpierw Fajfus zachowywal sie troche niesmiale (ja tez :)) ale po paru drinkach zaczelismy sie juz sciskac i macac :) Fajfus caluje 100 razy lepiej od Romana! Gdy sie zmeczylismy, poszlismy do piwnicy (u nas w Techniawkarni w piwnicy sa kible i kanapy, a na nic obsciskujace sie parki) i tam zaczelismy robic takie rozne fajne rzeczy :) Najlepsze bylo, jak Fajfus zaczal mnie miziac w ucho! Normalnie odjazd! Pozniej zaproponowa mi, zebym zostala jego klientka. Tylko tyle. Zadnego "chodz do lozka", jak to chcial Roman po paru dniach znajomosci. Moze dlatego, ze Roman ma 20 lat, a Fajfus 18. Acha, no i poznalam prawdziwe imie Fajfusa - Slawek. Glupie, nie dziwie sie, ze go Fajfus nazywaja :) A do Romana napisalam SMS-a, ze z nami koniec.
A jutro szkola, klasowka z gegry i 6 godzin w twardych lawkach. Ale co tam! Mam mego klienta...